Mieszkał kiedyś we Wrocławiu samochodzik. Nic w tym dziwnego, w wielu miastach mieszkają samochody. Ale ten był szczególny. Otóż był to szary samochodzik, który miał jedno marzenie, aby być kolorowym.
Szary samochodzik często jeździł ulicami miasta i obserwował inne autka, które mieniły się różnymi kolorami tęczy. Za każdym razem patrząc na nie myślał jakby to było cudownie być jednym z nich. Kolorowym samochodzikiem.
W dniu jego urodzin odbyło się przyjęcie, na które przyszli wszyscy jego przyjaciele. Były kolorowe baloniki, girlandy i serpentyny. Na stole mnóstwo smakołyków i pyszny tort.
Samochodzik miał zdmuchnąć świeczkę i pomyśleć życzenie. Chyba domyślacie się jakie ono było? Tak! Aby być kolorowym.
Następnego dnia rano, samochodzik obudził się z mocnym postanowieniem, że dziś spełni się jego marzenie. Szybko się umył, zjadł śniadanie i pojechał przed siebie, żeby dowiedzieć się jak może stać się kolorowy.
Przejeżdżał właśnie drogą wśród łąk, kiedy zobaczył żabkę. Żabka była mała, zielona i wesoło kumkała siedząc sobie na liściu unoszonym na tafli jeziorka.
Zahamował samochodzik z piskiem opon i mówi:
- Dzień dobry żabko.
-Dzień dobry – odpowiedziała żabka.
Żabko, skąd u ciebie taki śliczny, zielony kolor? Jak można stać się takim zielonym? Jak widzisz ja jestem szary, a chciałbym być taki zielony jak Ty.
- Nie wiem. Po prostu kapię się w strumyku, wygrzewam na słoneczku i taka jestem – odpowiedziała żabka i wskoczyła do wody.
Nie zaszkodzi spróbować – pomyślał samochodzik i wjechał do strumyka. Woda była zimna, ale samochodzik dzielnie w niej stał, ponieważ bardzo mu zależało, żeby stać się zielonym. Tak długo stał w wodzie, że nawet nie zauważył, kiedy nadszedł wieczór. Spojrzał w boczne lusterka, aby sprawdzić czy już zmienił kolor, ale niestety. Nadal był szary.
- To chyba nie był dobry pomysł – powiedział smutnym głosem samochodzik i wrócił do swojego domku.
Następnego dnia rano obudził się z jeszcze większym postanowieniem, że znajdzie sposób na zmianę swojego koloru. Bywa tak, że po pierwszych niepowodzeniach można się zniechęcić, ale on był wytrwały.
Wyjechał za miasto i zobaczył przy drodze śliczne, czerwone kulki mieszkające w namiocie z folii. Były to pomidory. A może tak zmienić kolor na czerwony? – pomyślał.
- Słuchajcie pomidorki, jak wy to robicie, że jesteście takie czerwone?
Nic nie robimy. Rośniemy w ziemi, pod foliowym daszkiem, pan ogrodnik przychodzi nas podlewać, słoneczko nas ogrzewa i tak rośniemy i rośniemy. Dzięki temu nabieramy takich ładnych czerwonych rumieńców.
- Czy mógłbym się do was przyłączyć?
- Oczywiście! Zapraszamy!
I wjechał samochodzik do foliowego tunelu. Ale to tez nie był dobry pomysł. Próbując się zmieścić wśród pomidorów, zawadził o drzwiczki, urwał klamkę i złamał dwie tyczki, które podtrzymywały krzaczki pomidorów.
Samochodzik rozpłakał się, bo było mu przykro, że zniszczył domek pomidorków. Po tym zdarzeniu stracił nadzieję, że będzie kiedyś kolorowy. W tym samym momencie nadjechała ciężarówka, która miała zabrać pomidory na targ. Od razu zobaczyła płaczący samochodzik.
- Dlaczego płaczesz?
Samochodzik opowiedział jej swoja historię, od początku.
- Zaraz, zaraz, to wszystko tylko dlatego, że chcesz być kolorowy?
- Tak – odpowiedział zasmucony samochodzik.
- To dlaczego nie pojechałeś do lakiernika?
- A kto to jest?
- Lakiernik to taki człowiek, który maluje samochody na różne kolory.
- Jest taki człowiek? I mógłby mnie pomalować? Na zielono, jak żabkę? Albo na czerwono, jak pomidory? I już więcej nie musiałbym być już szary?
- Spokojnie, już spokojnie – śmiała się ciężarówka. Chodź jedziemy do lakiernika!
I pojechali. Lakiernik, kiedy usłyszał historię samochodzika, uśmiechnął się tylko i powiedział:
- Pokaż no się. Nie ładnie, nie ładnie. Sama rdza i błoto. Ale nie przejmuj się, zaraz cię wyczyścimy, zaszpachlujemy i położymy, nowiuteńki lakier. Na jaki kolor cię pomalować?
- Na zielony! Albo na czerwony! Albo na…nie wiem…O! Już wiem! Z przodu zielony, a z tyłu czerwony. Tak! Tak bym chciał.
- Takiego klienta to jeszcze nie miałem – zaśmiał się lakiernik.
Lakiernik od razu zabrał się do pracy. Najpierw wyczyścił samochodzik z błota, którego nabawił się w jeziorze. Potem usunął rdzę i na koniec położył lakier.
Wreszcie był gotowy. Podziękował pięknie i wystartował z piskiem opon, żeby jak najszybciej pokazać się światu.
Nie był zwykłym samochodzikiem, jednym z wielu. Był samochodzikiem, który spełnił swoje marzenie.
„Dziecko chce być dobre. Jeśli nie umie – naucz. Jeśli nie wie – wytłumacz. Jeśli nie może – pomóż."
Janusz Korczak
„Jeśli szanujemy dziecko i podążamy za jego możliwościami, to może ono zrobić więcej niż od niego oczekujemy, a wszystko co dziecko potrafi – nauczycielowi zrobić nie wolno."
50-011 Wrocław
ul. Tadeusza Kościuszki 27a